Radek K. Radek K.
155
BLOG

W odpowiedzi Panu Profesorowi Sadurskiemu

Radek K. Radek K. Polityka Obserwuj notkę 52

Odpowiadam tutaj gdyż u siebie na blogu po prostu zablokował mi Pan możliwość dodawania komentarzy a tym samym uczestnictwa w dyskusji.
 
Emigranci proszę Pana to bardziej złożona grupa ludzi mieszkających po za granicami kraju niż Pan to raczył w swoim tekście przedstawić. Większość społeczeństwa postrzega nas jako wyjeżdżających za granicę w pogoni za lepszym życiem i pieniędzmi. Słowo emigracja nabrało zupełnie innej barwy w momencie otworzenia rynków pracy w Anglii, Norwegii itd.
 
U Pana wszystko się wydaje proste i łatwe. Nie chcemy wracać, bo tu nam wygodnie a Polska to przecież demokratyczny i wolny kraj w którym wszyscy są szczęśliwi jak w programie Moniki Richardson…
 
Ja Panu opowiem dwa przykłady:
 
Siedem lat temu znajomy z Austrii mieszkający tu od około 30 lat stwierdził że Polska to wolny kraj i teraz czas wracać do siebie, do domu. Postanowił że oszczędności które posiadał zainwestuje w Polsce i otworzy sobie jakiś sklep albo restauracje, z której będzie mógł żyć do końca swoich dni. Sprzedał wszystko co posiadał w Austrii i kupił mieszkanie w Krakowie gdzie przeprowadził się pełen planów i zapału. Po dwóch miesiącach niedaleko rynku znalazł lokal, który wynajął i zaczął urządzać restauracje. Jakoś dwa tygodnie przed jej otwarciem, które planował przyszli do niego ludzie podający się za agencję ochrony… Powiedzieli że powinien się ubezpieczyć i oni mogą kompleksowo zając się ochroną jego obiektu: Odmówił stwierdzając że lokal otwarty jest do późnych godzin a rano będzie wcześnie otwarty. Panowie wyszli niezadowoleni. Tydzień przed otwarciem lokalu nastąpiło włamanie, dość osobliwe bo niczego nie ukradziono a jedynie zniszczono wystrój. Przyjechała Policja spisała protokół i od razu powiedzieli że praktycznie dochodzenia nie będzie bo nic nie zginęło ale… raczej polecają zapewnić ochronę z którejś z agencji. Znajomy mocno oszołomiony nie do końca zrozumiał o co tutaj chodzi, dopiero wizyta następnego dnia Panów z „agencji ochrony” rozjaśniła mu obraz sytuacji. Panowie koniecznie chcieli go przekonać że ta ochrona jest mu jednak potrzebna na wypadek następnej takiej dewastacji, gdy odmówił panowie dość mocno się zdenerwowali i „wytłumaczyli” mu w sposób oględny co będzie gdy tej ochrony nie weźmie… Miedzy innymi to że nie dostanie koncesji na alkohol oraz innych zaświadczeń. Następnych kilka tygodni było gehenną, której nie zapomni do końca życia. W tym naszym wolnym i demokratycznym kraju, który jest sielanką według Pana profesora nagle zaczęły się odmowy na sprzedaż wspomnianego alkoholu a do końca załatwił go sanepid który przed otwarciem lokalu zrobił nalot w którym stwierdził że lokal nie jest dostatecznie wyposażony aby moc prowadzić tam działalność restauratorską. Mógł złożyć odwołanie od decyzji ale proces trwałby latami. Niedługo po tym nastąpiła trzecia wizyta z agencji ochrony przy której Panowie wyjaśnili że mogą wszystkie pozwolenia załatwić w ciągu 24 godzin ale pod pewnymi warunkami. Finał był taki że znajomy sprzedał wszystko co zostało z wyposażenia, sprzedał mieszkanie w Krakowie wrócił do Wiednia i tyle…
 
Przypadek drugi mój własny…
 
W Austrii mieszkam od 10 lat. Przyjechałem na chwilę do ojca który wyjechał bardzo dawno temu i poznałem przyszłą żonę. W dwa tygodnie się zaręczyłem w niecały rok był ślub. Żona z pochodzenia jest Polką ale mieszkała już tam od bardzo długiego czasu nie bardzo miała ochotę wracać do kraju a i mnie w tym czasie wiele na uwięzi nie trzymało. Z czasem zacząłem oczywiście coraz bardziej tęsknić za krajem ale zajęty pracą a z czasem pierwszym dzieckiem póki co pozostawałem na emigracji. W międzyczasie z grupą znajomych stworzyłem polskie stowarzyszenie artystyczne skupiające ludzi o podobnych zainteresowaniach. Tam mogliśmy się realizować pokazując Polskę z dobrej perspektywy organizując kabarety i występy naszej grupy dla Polonii oraz samych Austriaków. W pewnym momencie dostałem propozycję pracy w Polsce ale pozostając zatrudnionym w Austrii. Wymarzona propozycja mogło by się zdawać. Dwa lata mojej pracy w Polsce nie była usiana kwiatami. Dość powiedzieć że fabryka w której pracowałem „dziwnie” działała. Była tam pewna Pani która za punkt honoru postawiła sobie uprzykrzenie mi życia. Razem ze swoimi pracownicami z działu księgowości na siłę chciały mnie stamtąd wykurzyć. Mimo że wkład mojej pracy był ogromny i naprzeciw poprzedniej ekipy rządzącej która narobiła tylko długów  fabryka zaczęła przynosić dochody, Panie te usilnie niszczyły to wszystko we „własnym” interesie. Ja przydzielałem ludziom premie one zabierały tłumacząc że to moja wina. Każdy pomysł był bombardowany i obrzucany wszystkimi możliwymi przeszkodami. Po za tym dwa razy okradli mi firmowe auto. Problemów było dużo więcej i nawet nie chce mi się ich wymieniać. Po wyczerpaniu mojego kontraktu na moją prośbę nie został przedłużony.
 
O ile mój przypadek nie jest tak drastyczny o tyle pierwszy mojego znajomego daje już do myślenia. Takich jak te dwa jest więcej. Panie Sadurski, mogę Panu powiedzieć tyle, że Pańskie uogólnianie w ocenie polaków za granicą jest płytkie jak wpis w jakiejś gadzinówce mający kogoś tylko i wyłącznie ośmieszyć. Nie może Pan i nie będzie Pan nigdy wiedział jak się czuje człowiek na emigracji będący zawsze „auslanderem” za granica i traktowanym obco w swoim własnym kraju. Pan nigdy nie zrozumie jak to jest być na wygnaniu i widzieć jak miedzy innymi tacy jak pan, podający się za profesorów i prawników pomagają rozmontowywać nasz kraj na czynniki pierwsze, nie przeszkadzając czyli w moim mniemaniu pomagając tym którzy to robią. Proszę przestać gadać głupoty że nam jest lepiej wygodniej bo wedle Pana wpisu najlepiej jakby tacy ludzie w ogóle się z tego kraju wypisali. Jestem ciekaw czy gdyby faktycznie wybuchła wojna czy to domowa czy od czynników zewnętrznych, kto pierwszy byłby na swoim miejscu ja w kraju pod bronią czy Pan na tak znienawidzonej przez Pana „emigracji” politycznej jakby Pan to pięknie nazwał w kolejnym płomiennym wpisie. Proszę nie upraszczać życia i dramatów ludzkich do kilku slow w Pańskim poście traktując sprawę zupełnie przedmiotowo. Nie ma Pan i nigdy nie będzie Pan miał do tego prawa.
 
Istnieje inny świat po za czubkiem Pańskiego zadartego nosa.
Radek K.
O mnie Radek K.

Każdy TROLL jest kasowany bez ostrzeżenia...  Prawda jest jak dupa... Każdy ma własną.     Korzenie: Ozjasz Szechter (ur. 1901, zm. 1982) - działacz komunistyczny, później dysydent, pochodzenia żydowskiego. W dwudziestoleciu międzywojennym aktywnie działał w ruchu komunistycznym. Był jednym z działaczy nielegalnej Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy. Aresztowany i skazany za szpiegostwo na rzecz Związku Radzieckiego w tzw. procesie łuckim w 1934. Jego synem jest Adam Michnik...        

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka